Przepis na porażkę

Istnieje mnóstwo artykułów, których autorzy prezentują sprawdzone przepisy na osiągnięcie sukcesu. Postanowiłam zatem przewrotnie napisać artykuł o tym jak zapewnić sobie porażkę gwarantowaną. Skorzystaj z mojej receptury, jeśli znudziło ci się osiąganie sukcesów ;).

 

 

Czekaj na idealny moment


Istnieją spore szanse na to, że za mało wiesz i za mało umiesz, by w ogóle zacząć myśleć o wejściu na drogę do swojego celu. Dopieszczaj detale i goń własny ogon. Poczekaj aż posiądziesz całą wiedzę i umiejętności świata a Merkury będzie w znaku barana. To doprawdy będzie idealny moment. Albo i nie.

 

Czekaj na zaproszenie


Absolutnie zapomnij o proaktywności i wychodzeniu z inicjatywą. Chcesz wydać książkę, wystąpić w audycji radiowej, w programie telewizyjnym lub na branżowej konferencji, dostać się na wymarzony staż, aplikować do pracodawcy Twoich marzeń albo rozpocząć ciekawą współpracę? Poczekaj aż sami odkryją Cię przez przekaz myśli i się do Ciebie zgłoszą

 

Zazdrość innym


Ktoś osiągnął cel podobny do Twojego? Zamiast się nim zainteresować, zainspirować, podpytać o wskazówki i rady, uszyj małą laleczkę voodoo i wbijaj w nią szpilki. Ważne, by przy tym źle, bardzo źle życzyć człowiekowi, którego uosabia laleczka. I wbijać szpileczki jeszcze mocniej, i głębiej.

 

Bądź czujny


Patrz podejrzliwie na tych ludzi, którzy Ci gratulują, mówią że robisz super rzeczy i jesteś fajnym człowiekiem. Jeszcze większą czujność zachowaj wobec tych, którzy twierdzą, że chętnie Cię wesprą, pomogą, że możesz na nich liczyć. To od razu brzmi jak spisek.

 

Otaczaj się maruderami


Zadbaj o chór maruderów, który będzie intonował pieśń o tym, że twoje pomysły, starania i działania są do bani, bo i Ty cała w zasadzie jesteś do bani. Kup sobie jutowy worek i w niego odziana udawaj się na wystąpienia chóru.

 

Jeśli się nie udało, zaniechaj dalszych prób


Prawdopodobnie z punktu A do punktu B wiedzie tylko jedna droga. Jeśli zatem ją wypróbowałaś i nie jesteś nawet blisko punktu B, to znak, że po prostu nie da się tego zrobić. Lepiej zarzucić cały plan i rozsiąść się wygodnie na kanapie.

 

Jeśli ten sposób nie zadziałał, wypróbuj go jeszcze 5-6 razy – tak dla pewności


Wiesz już, że prawdopodobnie z punktu A do punktu B wiedzie tylko jedna droga. Zamiast siadać na kanapie możesz zatem wpierw spróbować osiągnąć swój cel jeszcze raz – dokładnie tym samym sposobem, który nigdy wcześniej nie zadziałał. A może się namyślił, zmienił zdanie i tym razem zadziała?… Warto spróbować!

 

Porażkuj się


Gdy poniesiesz porażkę, nie wyciągaj wniosków ani nie zastanawiaj się, co następnym razem możesz zrobić inaczej. Nie ma to znaczenia, bo skoro poniosłaś porażkę, to ewidentnie nie jesteś zwycięzcOM ;). Zaproś chór maruderów na ostatni występ. Wszak świat się kończy, pora umierać…

 

Wersja dla zaawansowanych: taplaj się w przeszłych wydarzeniach, rozpamiętuj te momenty, w których Ci się nie udało, zaszyj się w domu i unikaj nawet listonosza. Wskazane jest również słuchanie smętnej muzyki, oglądanie smutnych filmów i czytanie starych pamiętników.

 

Szukaj winnych


Wiadomo nie od dziś, że wszyscy ludzie, którym się w życiu powodzi, którzy odnoszą sukcesy i deklarują zadowolenie ze swojego życia, mieli więcej szczęścia, lepsze znajomości a także urodzili się w lepszym czasie / regionie / rodzinie / społeczności niż Ty. To, że Tobie się dotąd nie udało, jest wyłączną winą innych ludzi, niesprzyjających warunków, opatrzności, ślepego losu, braku szczęścia, braku „pleców”, braku pieniędzy i wielu innych, absolutnie zewnętrznych czynników. No bo przecież jesteś tu, na tej kanapie, całkiem gotowa na sukces. Więc co mogło pójść nie tak?...

 

Nie doceniaj postępów


Jeśli dziś zrobiłaś choć jeden mały krok, który przybliża Cię do osiągniecia Twojego celu, zbesztaj siebie za to, że był to krok absolutnie za mały. Możesz też kopnąć siebie w piszczel. Pamiętaj: liczą się tylko duże projekty, duże kroki i efekt końcowy. Wszystko, co zadzieje się po drodze, nie ma żadnego znaczenia.

 

A co jest w Twoim przepisie? ;)

 

Mam wrażenie, że mogłabym napisać całą książkę kucharską zawierającą przepisy na porażkę ;). A jakie Ty widzisz składniki w przepisie na gwarantowaną porażkę?