Jak to się stało, że robię to, co robię?...
Kiedy w klasie maturalnej nasz nauczyciel WOS-u (swoją drogą wspaniały pedagog i cudowny człowiek – Piotr Sieszycki), spytał: „Czy jest w tej klasie jakiś samobójca, który chce zdawać ustną maturę z mojego przedmiotu?”, moja ręka byłą jedyną, która pojawiła się w górze. Już pod koniec podstawówki wiedziałam, że na studia wybiorę socjologię. Jako odrzutek, nie pasujący do żadnej grupy, błąkający się na obrzeżach klasy, byłam zaciekawiona tym, jak funkcjonują grupy, społeczności i społeczeństwa.
Nie dostałam się na żadne studia dzienne i jako dziecko prymus, z zacięciem perfekcjonistycznym, bardzo to przeżyłam. Weszłam na rynek pracy, mając 19 lat. Pracowałam na cały etat, w systemie zmianowym, jednocześnie studiując. Zaoczne studia opłaciłam w 100% samodzielnie, zdobywając przy okazji stypendium za wyniki w nauce. Już wtedy, wychodząc z założenia, że nie ma sensu dodatkowo utrudniać sobie tego, co i tak łatwe nie jest, szukałam sposobów na optymalizację, na upraszczanie zarówno pracy i nauki. Zależało mi na ułatwieniach, które nie obniżają jakości wykonania. I tak mi zostało do dziś.