Oto, co wynika z moich obserwacji i doświadczeń: myśli determinują słowa, słowa determinują działania, działania determinują myśli. Warto zatem zadbać o coś, co nazywam higieną języka – języka jakim się zwracamy także do siebie a zatem skierować swoją uwagę na jakość słów wypowiadanych i w głowie, i na głos. Słów, które kształtują nasze nawyki w myśleniu.
Dlaczego język naszych myśli jest tak istotny?
Jako ludzie lubimy myśleć o sobie jako o istotach spójnych i racjonalnych ;). Jeśli zatem uważam, że świat jest w porządku, ludzie są w porządku, ja jestem w porządku, moje życie jest w porządku – to siłą rzeczy znajdę oznaki, które potwierdzą moje myślenie. Dzięki temu moja wizja będzie się umacniać. Sygnały, które by jej zagrażały lub przeczyły będę pomijać lub umniejszać ich rangę. Jednym słowem: potraktuję je jako anomalie. Tak samo stanie się, gdy będę postrzegać rzeczywistość w negatywnym świetle – mój radar znajdzie oznaki, które potwierdzą, że tak faktycznie jest i pominie pozostałe. W rzeczywistości jednak nieustannie nakładamy na rzeczywistość filtr skomponowany z naszych doświadczeń, obserwacji, informacji do których mamy dostęp, wartości jakie wyznajemy, itd.
"Mapa to nie teren" jak powiedział Alfred Korzybski. Każdy z nas nosi swoją własną mapę, dzięki której porusza się przez życie, Każda z nich może w jakims stopniu odwzorowywać teren. Każda z nich może być tak samo dobra w kontekście doprowadzenia nas do celu. Każda z nich może w takim samym stopniu zniekształcać rzeczywistość. Dlatego tak istotne jest to, by zamiast koncentrować się na sporach o rację, dbać o to, by nasz umysł był otwarty na cudze mapy.
Był w moim życiu czas, w którym jedno niepowodzenie czy czyjś niemiły komentarz powodowały, że automatycznie cały dzień spisywałam na straty. Gdy coś się zawaliło, szukałam wokół oznak i symptomów, że generalnie wszystko idzie nie tak. Wtedy natknęłam się na słowa Jeffery’ego Combsa, które dały mi do myślenia: "Nigdy nie mam złego dnia, tylko kilka trudnych momentów". Od tamtego czasu, gdy tylko przyłapywałam się na myśleniu w kategoriach „mam zły dzień” i rozwijaniu mojej czarnej pelerynki, powtarzałam sobie w myślach powyższy cytat i sprawdzałam, co się ze mną dzieje. A działo się to: moje nastawienie momentalnie się zmieniało. Obecnie nawyk jest na tyle mocny, że gdy coś idzie nie po mojej myśli, niemal automatycznie, na zasadzie autopilota, słowa Combsa pojawiają się w mojej głowie niczym fajerwerk. Dodaje mi to energii do dalszego działania bez załamywania rąk nad tym, że coś po drodze poszło nie tak.
Co zatem zrobić, by zmienić swoje nawyki w myśleniu?
Najważniejszym krokiem jest zidentyfikowanie złych nawyków myślenia, czyli dostrzeżenie utartych schematów i powtarzających się zwrotów, jakimi siebie karmimy. Aby było to możliwe, musisz zacząć przyłapywać się na danej myśli – dostrzegać, gdy pojawia się w Twojej głowie i zastanowić się nad tym, jakie jest jej źródło? Czy to coś, co sama wymyśliłaś, a może to słowa kogoś ważnego w Twoim życiu np. jakiejś postaci z dzieciństwa? W jakich okolicznościach usłyszałaś po raz pierwszy? Jaka potrzeba może stać za tą myślą? Pomyśl przez chwilę nad tym, czy ta myśl daje ci poczucie sprawczości? A może wręcz przeciwnie – blokuje i udaremnia kolejne działania? Jak się czujesz, gdy słyszysz te słowa? Jakie towarzyszą Ci emocje?
Zastanów się też nad tym, jaka inna myśl mogłaby zająć jej miejsce - taka, która dawałaby Ci szansę na nowe otwarcie, nowe rozdanie. Pamiętaj- nie musi to być myśl o 180 stopni odwrotna do tej pierwotnej. Czasem wystarcz tylko nieco uchylić "okno", aby do środka wpadło świeże "powietrze". Próbuj, kombinuj, zmieniaj, eksperymentuj. Wypowiadaj tę nową myśl na głos, nawet przed lustrem i sprawdzaj, co się dzieje? Jak reaguje Twoje ciało? Jakie są teraz twoje emocje? Czy czujesz, że ta myśl zabezpiecza Twoje potrzeby? Czy ona wspiera Twoje działania? Zacznij zaszczepiać tę nową, dobrą myśl, w której będziesz się czuła dobrze. Rób to poprzez regularne powtarzanie i utrwalaj nowy nawyk do momentu, w którym będziesz gotowa przełączyć się na autopilota.
I… już?
Zmiana nawyków w myśleniu – jak większość zmian – bywa procesem długim i żmudnym. Wymaga cierpliwości, wnikliwej autoobserwacji i dużej szczerości z samą sobą. Nie zdziw się, jeśli stare nawyki w myśleniu będą na początku wracać niczym bumerang. W moim odczuciu większość spraw, które są naprawdę w życiu istotne, wymaga pewnego nakładu czasu i sił a wysiłek ten się opłaca, bo wpływa to na podniesienie jakości życia. Nie wierz mi jednak na słowo – serdecznie zachęcam Cię do sprawdzenia tego na sobie…
Ta strona szamie ciastki, bo nikt tak człowieka nie rozumie, jak ciastki. Sałata nie rozumie, jarmuż nie rozumie, a ciastki zawsze! To było po ludzku, a oto wersja profeszynal: korzystam z Google Analytics oraz Facebook Pixel w celach analitycznych i marketingowych. Zbierane dane trafiają również do dostawców tych narzędzi. Możesz blokować cookies w ustawieniach przeglądarki lub poprzez dodatkowe wtyczki. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności.