Niegdyś powód do dumy i cecha pożądana zwłaszcza przez pracodawców. Z czasem stał się przyczynkiem do dyskusji o tym, czy aby ciągłe dążenie do doskonałości nam służy. Jaki jest i czy bywa jedynie szkodliwy? Poznaj dwa oblicza perfekcjonizmu.
Perfekcjonizm perfekcjonizmowi nie równy
Osoby, z którymi pracuję nad perfekcjonizmem, często mają przekonanie, że aby poradzić sobie ze swoim perfekcjonizmem, muszą go w sobie zwalczyć. Z wielką ulgą słuchają wówczas o typologii perfekcjonizmu, którą zaproponował Alfred Adler – austriacki psycholog i psychiatra, twórca terapii indywidualnej. Według tej teorii perfekcjonistów można bowiem podzielić na zdrowych i niezdrowych.
Perfekcjonizm zdrowy
Zdrowy perfekcjonista odznacza się elastycznością w działaniu i myśleniu. Gdy podejmuje się nowych wyzwań, towarzyszy mu ekscytacja. Już samo przejście do działania przynosi mu przyjemność. Jednocześnie wie i akceptuje to, że rzeczywisty wynik jego działań może się nie pokrywać z wysokimi standardami, które sam sobie wyznacza. Oprócz samego celu widzi także drogę, która do niego prowadzi i potrafi czerpać z niej satysfakcję. Porażkę traktuje jako informację o wybranym przez siebie sposobie działania. Ma wysoką samoocenę i jest wewnętrznie zmotywowany. Stawia sobie ambitne cele, ale mieszczące się w ramach jego możliwości.
Niezdrowego perfekcjonistę charakteryzuje sztywność w działaniu i myśleniu. W sytuacji, gdy ma zmierzyć się z nowym wyzwaniem odczuwa presję, przytłoczenie i lęk – przed porażką, oceną innych ludzi, utratą twarzy w razie niepowodzenia. Wysokie standardy, które sobie wyznaczył, rozlewają się na niemal wszystkie sfery jego życia. Niezdrowemu perfekcjoniście ciągle towarzyszy przekonanie o byciu wybrakowanym i niewystarczająco dobrym, co przekłada się na brak satysfakcji z podejmowanych działań. Bierze na siebie zbyt dużo, bo uważa, że nikt nie podoła zadaniom tak dobrze, jak on. Jednocześnie jednak ma niską samoocenę i jest zmotywowany zewnętrznie. Wiąże się to z silną potrzebą kontrolowania- siebie, swojego wizerunku, ale także innych ludzi. Stawia sobie cele zbyt ambitne, aby był w stanie je zrealizować, a mimo tego niemal nieustannie podnosi sobie poprzeczkę.
Kiedy zaczyna się "jechanie po bandzie"?
Zdrowy perfekcjonista rozwija się i dziś chce w pełni wykorzystać posiadany potencjał. Jednocześnie jednak bada i akceptuje własne granice. Z kolei głowa perfekcjonisty niezdrowego jest wypełniona irracjonalnymi przekonaniami i oczekiwaniami w stosunku do siebie, innych ludzi i świata. Ten typ perfekcjonizmu może prowadzić do zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, lękowych i depresji. Może być także przyczyną zaburzeń na tle seksualnym jak i tych związanych z odżywianiem.
Powstaje zatem pytanie: po czym poznać, że czas popracować nad swoim perfekcjonizmem? Z moich doświadczeń i obserwacji wynika, że wtedy, gdy perfekcjonista sam czuje i widzi, iż jego dążenie do rozwoju, do bycia coraz lepszym, przestało mu służyć. Jeśli perfekcjonista czuje się nieszczęśliwy, ma nieustanne poczucie winy i wyrzuty sumienia związane z tym, że nie jest idealny, lub jeżeli sam dostrzega, ile energii, czasu i emocji kosztuje go chodzenie w perfekcyjnych bucikach – to jest dobry moment, by powiedzieć sobie dość. Dopóki sama nie czujesz, że perfekcjonizm Cię uwiera, nie pojawi się motywacja wewnętrzna – kluczowa do wprowadzania wszelkiego rodzaju zmian w myśleniu i działaniu. Usiądź zatem wygodnie w fotelu (tak, teraz, nie czekaj na odpowiedni moment! ;) ) i zadaj sobie cholernie ważne pytanie: czy mój perfekcjonizm mnie wspiera?...
Ta strona szamie ciastki, bo nikt tak człowieka nie rozumie, jak ciastki. Sałata nie rozumie, jarmuż nie rozumie, a ciastki zawsze! To było po ludzku, a oto wersja profeszynal: korzystam z Google Analytics oraz Facebook Pixel w celach analitycznych i marketingowych. Zbierane dane trafiają również do dostawców tych narzędzi. Możesz blokować cookies w ustawieniach przeglądarki lub poprzez dodatkowe wtyczki. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności.