Po bardzo urodzajnym, obfitującym w duże zmiany, cele i nawyki roku 2018, w 2019 postanowiłam nieco zmienić strategię. Skupiłam się przede wszystkim na dwóch najbardziej istotnych dla mnie obszarach. Jakie to obszary? I co w nich zdziałałam? Zapraszam do lektury.
Less waste, świadome decyzje zakupowe i dbanie o siebie
Less waste to obszar, w którym naprawdę każdy z nas ma dużo do zrobienia. Ktoś mi powiedział jakiś czas temu, że on nie może brać na siebie takiej odpowiedzialności, bo to wina producentów, że pakują wszystko w plastik. I ja mam do tej postawy kilka „ale”.
Po pierwsze: less waste to nie tylko mniej plastiku. To przede wszystkim większa uważność - także na własne decyzje zakupowe. Po drugie: less waste jest jak strumień skoncentrowanego światła, rzucony na nasz konsumpcjonizm. Po czasach „na półkach tylko ocet” przyszło wychylenie w drugą stronę – wybór jest tak szeroki a produkty tak łatwo dostępne, że ciągle chcemy więcej (i koniecznie w najnowej wersji) a zamiast naprawiać albo wykorzystywać stare rzeczy w nowy sposób, po prostu kupujemy nowe. I wreszcie po trzecie: to my, jako klienci, głosujemy naszymi portfelami. To my, jako konsumenci, mamy możliwość wywierania wpływu na tych wielkich producentów i te wielkie firmy.
Jeszcze nie tak dawno kupowanie w supermarkecie wędlin, mięsa czy serów do własnego pojemnika, było okraszone heheszkami – o ile w ogóle możliwe (często kończyło się na rozmowie z kierownikiem działu i zasłanianiu Sanepidem albo nieistniejącymi przepisami). A teraz? Już kilka dużych sieci zdecydowało się wprowadzić u siebie to rozwiązanie jako stałą możliwość dla klientów. Sami to wymyślili? No właśnie ;).
Less waste jest nurtem, który zwrócił moją uwagę także na to, z jakich produktów korzystam… na zewnątrz swojego ciała. Moja świadomość jako konsumentki znacząco wzrosła. Jeszcze trzy lata temu nie zwracałam tak bacznej uwagi na to, co siedzi w składzie kosmetyków, które używam. A przecież tak, jak dobrej jakości jedzenie, jest wyrazem dbania o siebie i szacunku dla swojego zdrowia, tak samo to, co w to ciało wcieramy i czym jest traktujemy od zewnątrz – również.
W 2018 roku w tym obszarze:
W 2019 roku do tej listy mogłam dopisać:
Te małe kroki w sposób naturalny pociągają za sobą kolejne, bo na przykład to, że praktycznie cały czas chodzę bez makijażu, sprawiło że w ciągu całego 2019 roku nie zużyłam nawet jednego tuszu do rzęs. Coraz częściej pokazuję się Wam także na InstaStories właśnie w tej wersji bez makijażu i naprawdę dobrze się z tym czuję. Nie mam poczucia, że muszę najpierw „się zrobić”, żeby móc z Wami pogadać.
Bycie off-line
To, w jaki sposób technologia rozgościła się w naszym życiu, nieco mnie przytłacza. Mam poczucie, że to mocno odbija się na naszej uważności i koncentracji. Zresztą wyniki najnowszych badań jednoznacznie pokazują, że problem jest jak najbardziej realny, bo już 81% Polaków znajduje się grupie zagrożonej FOMO na średnim lub wysokim poziomie.
W 2019 roku byłam off-line łącznie przez 100 dni. Z tego ok. 1/4 to dni zupełnie bez telefonu, czyli także bez wysyłania SMS-ów, dzwonienia czy słuchania audiobooków (aplikację do nich mam właśnie w telefonie). Na tę liczbę składają się urlopy a także przynajmniej jeden dzień z każdego weekendu. Jeśli zdarzał mi się weekend pracujący, który wymagał mojej obecności on-line, to bycie poza siecią fundowałam sobie w wybrany, inny dzień roboczy (elastyczność to podstawa każdego, dobrego planu działania).
Optymalizacja czytania
Czytanie dla przyjemności było moim celem na 2018 rok. Co się pod tym kryło? Otóż zauważyłam, że czytałam tylko książki potrzebne do pracy… Nie żeby to nie było przyjemne, ale nie pozwalało mi wyjść z pracy głową, nie było dla mnie formą relaksu. Dlatego w 2018 roku czytałam dla czystej przyjemności minimum 2 książki lub 500 stron miesięcznie.
Rok 2019 był dla mnie bardzo pracowity i już w lutym zaczęłam zauważać, że brakuje mi czasu i energii na lekturę dla przyjemności. Wtedy zdecydowałam, że spróbuję przygody z audiobookami. Zainstalowałam aplikację Storytel, wykupiłam abonament i… przepadłam ;). Kiedy słucham audiobooków? Najczęściej podczas sprzątania i gotowania. Mam wtedy poczucie, że łączę przyjemne z pożytecznym. W 2019 roku przeczytałam 20 papierowych książek i przesłuchałam 43 audiobooki.
Odkryłam wielu wspaniałych, polskich autorów kryminałów i thrillerów (Wojciecha Chmielarza, Marcina Grygiera, Mieczysława Gorzkę). W końcu mogłam też pochłonąć cykl Karin Slaughter z agentem Trentem (nie ma dodruku, więc na rynku wtórnym – czyt. na Allegro i OLX – te książki „chodzą” po 60-70 zł za sztukę!).
Słuchanie audiobooków pozwala mi się ćwiczyć w przyswajaniu wiedzy taką drogą. Dotąd uważałam siebie za wzrokowca-czuciowca. Teraz widzę, że także kanał słuchowy jest dla mnie OK – potrzebowałam to po prostu wyćwiczyć. Podsumowując: abonament na Storytelu to zdecydowanie jedna z lepszych inwestycji z 2019 roku.
Podsumowanie podsumowania ;)
Rok 2019 był dla mnie przede wszystkim rokiem pogłębiania i pielęgnowania najważniejszych zmian wprowadzonych w 2018 roku. Naturalność wprowadzania kolejnych zmian i nawyków, które niejako wyrabiają się same, gdy łączą się z innymi lub z nich wynikają, była dla mnie bardzo kojąca.
Ta strona szamie ciastki, bo nikt tak człowieka nie rozumie, jak ciastki. Sałata nie rozumie, jarmuż nie rozumie, a ciastki zawsze! To było po ludzku, a oto wersja profeszynal: korzystam z Google Analytics oraz Facebook Pixel w celach analitycznych i marketingowych. Zbierane dane trafiają również do dostawców tych narzędzi. Możesz blokować cookies w ustawieniach przeglądarki lub poprzez dodatkowe wtyczki. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności.