Dlaczego czekolada nas rozumie?

Dlaczego czekolada nas rozumie?

Jak to jest, że czekolada nas rozumie a sałata jest jakoś tak bardziej oceniająca? Trochę z przymrużeniem oka, a trochę na poważnie, czas przyjrzeć się temu zjawisku nieco dokładniej.

Stres. Kiepski humor Spadek energii. Jesteśmy jakieś takie niewyraźne. Ta franca szefowa/teściowa/w kolejce w sklepie doprowadza mnie do szału. Powodów, dla których (wydaje nam się, że) sięgamy po coś słodkiego jest pierdyliard. Jedne sobie uświadamiamy, innych nie. Wiemy tyle: jak zjemy coś słodkiego, to robi nam się przyjemnie i błogo. Oczywiście do pierwszych wyrzutów sumienia, że znowu wszamałyśmy całą czekoladę, choć tym razem miało być inaczej…

 

Jak może wyglądać pętla nawyku przy słodyczach?

 

  • Wskazówka: jest wieczór, zaraz zasiądziesz do oglądania swojego ulubionego serialu.
  • Zwyczaj: odruchowo idziesz do kuchni i otwierasz szafkę z zapasami przekąsek. Sięgasz po ulubioną czekoladę, z którą zasiadasz do oglądania serialu.
  • Nagroda: ślinianki zaczynają pracować już przy odpakowywaniu czekolady z papierka. Wkładasz pół tabliczki pierwszy kawałek do ust i czujesz spokój, błogość, radość. Często także (chwilowy) przypływ energii do działania. A do tego nie czujesz strachu. Czekolada właśnie pobudziła obszar nagrody w Twoim mózgu. Tak, dokładnie ten sam, który pobudzają… narkotyki.

 

Zaraz, cooo?...

No nie mam najlepszych wieści. Kiedy jemy słodycze, to w naszym mózgu zostaje aktywowany jest ten sam obszar, który ulega pobudzeniu podczas seksu, a także podczas picia alkoholu czy zażywania kokainy.

 

 

Kiedy sięgamy po słodycze?

 

Do najczęstszych przyczyn, dla których mamy poczucie, że wprost chce nam się słodyczy, należą:

 

  • nieregularne jedzenie posiłków – przy długich przerwach w organizmie dochodzi do spadku cukru (tak bardzo potrzebnego do przerobienia go na energię), co organizm chce sobie szybko i łatwo zrekompensować zanim przejdzie do spalania rezerw, czyli tkanki tłuszczowej (to ostateczność)
  • przyjmowanie zbyt małej liczby kalorii w stosunku do zapotrzebowania – patrz wyżej, mechanizm jest taki sam
  • niedobór witamin i minerałów – na przykład magnezu, który bywa nazywany „minerałem relaksu”, a to dlatego, że gdy spada jego poziom, ciśnienie naszej krwi może być zbyt wysokie i powodować bezsenność (reakcja fizjologiczna) a towarzyszyć temu może lęk, podenerwowanie, lekkie rozedrganie (reakcja emocjonalna); szybki zastrzyk magnezu z czekolady (im wyższa zawartość kakao w czekoladzie, tym większa zawartość magnezu) może nas w takiej sytuacji lekko uspokoić a nawet rozluźnić.

 

 

Błędne koło

 

Zjedzenie czegoś słodkiego powoduje szybki „wyrzut” cukru. Szybko rośnie wówczas produkcja insuliny, która „zjada” cukry. A to z kolei powoduje, że znów chętnie byśmy zjadły coś słodkiego, by utrzymać ten cukrowy haj. Przypomina to nieco scenę z filmu „Dzień świra”.

Błogość wypita z mlekiem matki

 

Warto też nadmienić, że dobre skojarzenia (niekoniecznie świadome) związane ze słodkim smakiem niemalże wypijamy z mlekiem matki. A to za sprawą zawartej w mleku kobiecym laktozy, która wszak jest cukrem. Słodki smak buduje zatem sieć skojarzeń związanych z poczuciem bezpieczeństwa, z zatroszczeniem się i zadbaniem o nas. I choć droga od kobiecej piersi ssanej przez niemowlę do batonika zjedzonego przez dorosłego osobnika wydaje się być bardzo długa, to jednak podświadomość zna wspaniałe drogi na skróty ;).

 

 

Jak to jest z nami Polkami i Polakami?

 

Według badania przeprowadzonego w 2016 roku przez instytut ARC Rynek i Opinia, aż 96% Polaków kupuje słodycze a jako ulubiony smakołyk najczęściej wskazuje czekoladę. Blisko połowa respondentów przyznała, że nie potrzebuje specjalnej okazji do tego, by po słodycze sięgnąć.

 

Różna jest za to motywacja do sięgania po słodycze w zależności od płci. Panie biorące udział w badaniu najczęściej mówiły, że słodycze pozwalają im poprawić sobie nastrój. Z kolei panowie najczęściej wskazywali, że sięgają po słodycze, by szybko dodać sobie energii.

 

 

A jak jest z małymi Polkami i Polakami?

 

Z kolei z badania przeprowadzonego w minionym roku przez GfK wynika, że blisko 80% dzieciaków i młodzieży w wieku od 5 do 17 lat posiada własny budżet, na przykład kieszonkowe, na drobne wydatki. I na co najczęściej przeznaczają te pieniądze? Otóż najczęściej kupują słodzone (a jakże!) napoje oraz słodkie i słone przekąski.

 

 

Cały ten cukier!

 

Z przytoczonego już badania instytutu ARC Rynek i Opinia wynika, że zaledwie 10% respondentów zwraca uwagę na skład słodyczy przy ich zakupie. Prawdopodobnie niewiele lepiej jest z czytaniem etykiet w ujęciu ogólnym.

 

Jeśli nie czytasz etykiet, to zachęcam Cię – spróbuj a kiedy zobaczysz w składzie na opakowaniu acesulfam C, aspartam, maltodekstrynę, fruktozę, glukozę, melasę, sorbitol, syrop glukozowo-fruktozowy czy koncentrat soku owocowego, to wiedz, że tak naprawdę widzisz cukier. Wymienione przeze mnie nazwy to jest zaledwie ułamek z całej puli nazw, pod którymi cukier występuje w składach najróżniejszych produktów. Często takich produktów, w których składzie w życiu nie spodziewałabyś się znaleźć cukru, uznając go za niepotrzebny.

 

 

A jeśli już coś słodkiego…

 

...to niech to słodkie będzie chociaż w miarę zdrowe. Od kiepskiej jakości czekolady zjedzonej raz na jakiś czas nic Ci się nie stanie. Jeśli jednak po słodycze sięgasz częściej, to spróbuj się przekonać do gorzkiej czekolady o dobrym składzie lub do zdrowszych zamienników.

 

U mnie świetnie sprawdzą się bakalie czy batony, np. Dobra Kaloria– mają świetny skład a w porównaniu z konkurencyjnymi produktami nie kosztują miliona monet (może to dlatego, że żadna gwiazda nie umieściła swojej twarzy na opakowaniu ;) ). Kaloryczność bakalii jaki i batonów oczywiście najczęściej nie jest niska, ale nie wynika z tego, że ktoś dosypał do nich cukru. Taka energia jest dużo lepszej jakości.