Czy Święta po swojemu są jak Yeti? Każdy chciałby je przeżyć i celebrować na swój sposób, ale się nie da? Czy Święta to tylko pęd, zamieszanie, sprawunki, sprzątanie i gotowanie? Sześć zacnych osób opowiedziało mi o tym, jak u nich wyglądają Święta. Zapraszam Was do lektury.
Tygiel tradycji
W tym roku będziemy pierwszy raz świętować Święta Bożego Narodzenia z mężem „u nas” – dla mnie to taki bardzo ważny moment, kiedy mamy szansę wziąć to, co najlepsze z naszych rodzinnych domów, włożyć do wspólnego garnka, zamieszać i stworzyć zupełnie nowe tradycje świąteczne, które będą charakteryzowały nasz dom.
Składników idealnych Świąt jest wiele. Choinka ubierana tydzień przed Wigilią i prezenty, o których myślimy już od końcówki listopada. Lista wigilijnych dań – przygotowana dużo wcześniej i rozłożona sprawiedliwie pomiędzy uczestników wieczerzy (najwięcej dla organizatorki!) – uwzględniająca indywidualne upodobania biesiadników, ale przede wszystkim – rodzinne tradycje moje i męża, które wynikają między innymi z tego, że pochodzimy z różnych regionów Polski.
Najważniejszym składnikiem Świąt jednak są ludzie. W ciągu roku bywa między nami różnie – jednak zawsze, kiedy spotykamy się przy wigilijnym stole, w odświętnych strojach, znajduje się między nami tylko życzliwość, miłość i… łzy wzruszenia! Co roku zmienia się grono, w którym spędzamy ten wyjątkowy czas – nie wyobrażam sobie jednak Świąt bez nich – pierwiastka rodzinnego.
Podróże przez pokolenia
Podczas Świąt nie śpiewamy kolęd, nie ubieramy razem choinki, nie chodzimy razem na pasterkę, na stole wigilijnym od kilku już lat nie ma talerzyka dla niespodziewanego gościa, nie czekamy na pierwszą gwiazdkę.
Podczas kolacji wigilijnej nasz tata od lat życzy nam wszystkim tego samego – aby co roku nas przybywało, a nigdy ubywało. Gdy składał te życzenia kilkanaście lat temu, przy stole siedzieli moi rodzice, troje mojego rodzeństwa, ciocia z wujkiem i dziadek z babcią. Teraz nie ma już dziadka, każde z dzieci ma swoje rodziny i nie mieszkamy już razem. Jeżeli zebrać nas wszystkich przy jednym stole to wyjdzie ponad 20 osób. Na razie jednak jeszcze nam się to nie udało.
Od kiedy mam dzieci, spędzam w domu co drugą Wigilię. W tym roku Wigilia wypada u rodziny Martki, a w pierwszy dzień Świąt przejedziemy pół Polski, aby zobaczyć się z moją. Nie będziemy śpiewać kolęd i nie ubierzemy wspólnie choinki, jednak jak co roku będzie to moment, w którym spędzimy wspólnie czas w domu moich rodziców- a to jest najcenniejsze.
Luz z grosikiem w tle
Dużo ludzi, dużo śmiechu i nie myślenie o problemach. Chciałabym, żeby wszyscy się wyluzowali i nie martwili czy w tym roku mamy 12 dań i czy obrus pasuje do zastawy. Lubię gdy Święta to po prostu radosna, rodzinna impreza. Uwielbiam taki świąteczny harmider jak z filmów.
No i jedzenie. Muszą być ręcznie lepione uszka z grzybami, kompot z suszu, który u nas jest podawany jako deser w miseczkach i pierogi z kapustą. Ukrywamy w nich grosik – kto go znajdzie ten w następnym roku będzie żył, jak król. Gdy mieszkaliśmy z rodzicami zawsze z bratem staraliśmy się zrobić tak, by pieniążek znalazł tata, wtedy wszystkim będzie się wiodło – tak sprytne rozwiązania zawsze mnie interesowały.
Co pewnie dziwne, na każde Święta pieczemy wielką babkę drożdżową – taką jak większość je na Wielkanoc. I to chyba ona kojarzy mi się ze Świętami najbardziej. Jej zapach czuć w całym domu, co daje tę przytulną i ciepłą atmosferę. Do tego masełko, gorąca herbata i książka prosto spod choinki.
We własnym rytmie
Bardzo lubię okres świąteczny, bo kojarzy mi się on z wyciszeniem i odpoczynkiem. Nasze restauracje są zamknięte. Mam wtedy wolne i wyjeżdżam z moją narzeczoną i znajomymi do drewnianego domku w górach. Miejsce, do którego jeździmy, znajduje się niedaleko naszych domów rodzinnych, bo pochodzimy z tej samej okolicy. Tak więc w Święta odwiedzamy swoje rodziny.
Kolację wigilijną jem zawsze z moimi rodzicami, babcią i trzema braćmi. Kojarzy mi się ona z klimatem podniosłym, ale też pewnym napięciem związanym ze składaniem sobie życzeń. Zabawne jest też obserwowanie powtarzających się co roku rozmów na przykład o tym, że podobno w niektórych domach je się dwanaście potraw i jak to jest możliwe, że można zjeść tak dużo, bo u nas już po czterech daniach wszyscy są najedzeni. Ta sama rozmowa odbywa się odkąd pamiętam i gdy tylko się zaczyna, spoglądamy na siebie z braćmi wymieniając porozumiewawcze uśmiechy.
Po stosunkowo krótkich odwiedzinach u rodziny wracam do znajomych i przesiadywania przy pięknym kominku w górskim domku. Tam zajmuję się nicnierobieniem, jedzeniem i ewentualnie długimi spacerami po okolicznych pagórkach. Czego Wam i sobie życzę na Święta!
Ręczna robota
Nie znoszę klimatu przedświątecznej paniki i nerwowych przygotowań – na to w moim domu nigdy nie było miejsca. Stawiamy na luz i w pełni pozytywny klimat. Jest bez spiny i z uśmiechem.
Na co dzień nie jestem zapaloną rękodzielniczką, ale w grudniu zdecydowanie częściej wcielam w życie ideę DIY. Tworzenie ręcznie robionych kartek dla bliskich to dla mnie nieodłączny element świątecznych przygotowań.
Jednym z moich ulubionych bożonarodzeniowych momentów jest strojenie choinki. Jeśli decydujemy się na żywe drzewko, to tylko takie w donicy, które później będziemy mogli posadzić w naszym ogrodzie. Uwielbiamy wybierać co roku dwa kolory przewodnie na choince. Zdobią ją dekoracje, które w większości są stworzone przez nas ręcznie: ozdoby z masy sodowej mojej roboty, szydełkowane śnieżynki – dzieło mojej mamy.
Naszą rodzinną tradycją świąteczną są wyprawy do lasu. Tropienie sarenek z aparatami fotograficznymi to nasza specjalność! :)
Zatrzymać czas
Gdy byłem dzieckiem, skojarzenie ze Świętami było proste –prezenty. To na nie czekało się z utęsknieniem tak wielkim, że niekiedy cierpliwości zaczynało brakować i pod nieobecność rodziców w domu przystępowało się do szperania po szafkach w poszukiwaniu skarbów. Cóż, wiek dziecięcy ma swoje prawa.
Dzisiaj Święta to już nie prezenty, ale czas dla rodziny. W ciągu roku mam go coraz mniej, bo rozwijająca się firma konsumuje coraz więcej czasu, a stawianie sobie kolejnych wyzwań i celów również angażuje spore pokłady czasowe. Dlatego Święta to przede wszystkim czas, by spróbować się na chwilę zatrzymać.
Przygotowania do Świąt? Cóż, po mojej stronie nie jest to póki co zbyt wiele. Najczęściej piekę piernik do rodzinnego domu i robię świąteczne porządki u siebie. Mógłbym oczywiście opowiedzieć tutaj piękną romantyczną historię o duchu świąt i unoszącej się wyjątkowej atmosferze, ale tak naprawdę do ostatnich chwil jest u mnie praca, a potem nagły początek Świąt i kilka dni relaksu.
Czego nie może zabraknąć w moich Świętach? Zdecydowanie rodziny. Co roku spotykamy się w większym lub mniejszym gronie, by wspólnie spędzić ten czas. Tak naprawdę do przeżycia Świąt potrzebni są tylko ludzie. Wszystkie pozostałe przygotowania to tylko taki dodatek, wisienka na torcie. W Świętach chodzi po prostu o drugiego człowieka.
Wspólny składnik
Sześć osób, sześć różnych historii, ale w każdej z nich istotną rolę odgrywa bliskość i drugi człowiek. A jak jest u Ciebie? Celebrujesz Święta po swojemu? Czego nie może u Ciebie zabraknąć na Święta? Na co absolutnie nie ma miejsca? Jakie są Twoje tradycje świąteczne? Koniecznie daj znać w komentarzu :).
Ta strona szamie ciastki, bo nikt tak człowieka nie rozumie, jak ciastki. Sałata nie rozumie, jarmuż nie rozumie, a ciastki zawsze! To było po ludzku, a oto wersja profeszynal: korzystam z Google Analytics oraz Facebook Pixel w celach analitycznych i marketingowych. Zbierane dane trafiają również do dostawców tych narzędzi. Możesz blokować cookies w ustawieniach przeglądarki lub poprzez dodatkowe wtyczki. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności.